środa, 28 marca 2012

Piękny weekend


Plan na weekend był zdecydowanie inny, niż jego ostateczny przebieg. W sobotę rano wybrałem się w podróż do CERNowego biura celem pociągnięcia kilku spraw które się spiętrzyły. Jakoś tak już jest, że cisza i spokój jakie wtedy panują w okolicy pozytywnie wpływa na moją produktywność i skupienie na temacie działań. Na wspinanie umówieni byliśmy na nadzielę kiedy to powinno być jeszcze cieplej. Nic z tego nie wyszło. Krótko po tym jak rozłożyłem wszystko na biurku dostałem telefon czy nie chciałbym pojechać się powspinać. W odpowiedzi brak jakiejkolwiek asertywnnści z mojej strony :) I tak wybraliśmy się odkrywanie nowych wspinaczkowych miejscówek. Dojechaliśmy do Rocher de La Chaux, topo do kupienia w kiosku, dróg ~100, wydawało się idealnie. A jednak. Ściana/skała zamknięta z powodu prac remontowych - obijają lub kontrolują. Pojechaliśmy dalej, do Anthon. Długa ściana, 20m od drogi, po drugiej stronie jeziorko. Miło, przyjemnie, bez tłoku, słychać kilka różnych języków, drogi 6-8 wpinek, nie wyślizgane. Nomen omen nie okzaliśmy się jedynymi reprezentantami Polski.  Spotkaliśmy instruktorkę narciarstwa z Austrii, przyjechała autostopem :)
Druga połowa weekendu minęła w podobnej atmosferze, tyle że w Leaz. Totalna cisza, ludzi brak. Być może wiatr był czynnikiem odstraszającym. Niniejszym do kolekcji dodałem kilka 5c i 5c+. Moment na próbę poprowadzenia w skałach czegoś trudniejszego zbliża się nieubłagalnie.

wtorek, 13 marca 2012

Wizyta w LHCb

DELPHI
    Z inicjatywy kolegi udało się zorganizować jak dotąd 2 wycieczki do urządzeń bezpośrednio powiązanych z LHC. Czas też jest nieprzypadkowy, albowiem Wielki Zderzacz Hadronów rozpocznie swoją pracę dopiero w kwietniu po kilku miesięcznej przerwie konserwacyjnej. Korzystając zatem z niskiego poziomu promieniowania można odwiedzić niektóre instalacje. Wcześniej obejrzeliśmy z bliska detektor ATLAS, tym razem padło na LHCb. Położony przy samym lotnisku punkt 8, skrywa pod ziemią wspomniany detektor LHCb którego zadaniem jest obserwacja rozpadu mezonów B.
   Na miejscu okazało się, że pod ziemię owszem można zjechać, ale do komory LHCb wejść już nie. Zmuszeni byliśmy zadowolić się obejrzeniem z bliska innego, wyłączonego już z użytku detektora o nazwie DELPHI. Działał jeszcze w czasach gdy w tunelu zamiast magnesów i rur LHC były magnesy i rury od LEP - ten sam tunel wykorzystano dwa razy. Przy tej okazji w końcu ktoś nam wytłumaczył co to jest i jak działa kalorymetr, nazwa często przewijająca się tu i ówdzie. Przewodnik niewątpliwie dysponował odpowiednią wiedzą, miał tylko drobne problemy z jej ułożeniem i przekazaniem.
ATLAS
    Na miejscu znajduje się również kawałek centrum obliczeniowego czy coś podobnego, w każdym razie są szafy z których radośnie błyskają diody komputerów. Aby wejść do środka trzeba posiadać kartę oraz odpowiednie uprawnienie. Jednak wystarczy zrobić kilkanaście kroków więcej, obejść pomieszczenie do o koła, a z drugiej strony znajdują się kolejne drzwi. Nie ma przy nich czytnika, tylko informacja "Keep doors closed - air conditioning". Z ciekawości pociągnąłem za klamkę, otwarte. Ot, całe CERN security. Ale jak się klienta IRC odpali to przyślą maila że to szkodliwe i proszę wyłączyć.
    Z ciekawostek, ponoć przy pierwszych testach LHC zaobserwowano nie wytłumaczalne odchylenie wiązki od obliczonego toru. Prawidłową trajektorię uzyskano po uwzględnieniu wpływu księżyca. Legenda? Pewnie coś z prawdy w tym jest.
    <ironia mode>Przy okazji, nie wiem jak można być naukowcem i nie zauważyć że jeden światłowód źle kontaktuje. Nie wyobrażalna wręcz potwarz dla CERN. Przecież tych kabli nie może być tak dużo</ironia mode> ( @photos ).


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Picassa: LHCb ATLAS
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

piątek, 9 marca 2012

Salon de Genève 2012

    Plan był prosty, pojechać na 8 do Palexpo, odebrać wejściówki, pooglądać przez pół godziny, wrócić do CERN i przyjechać znowu po pracy. Wszystko szło dobrze do czasu wejścia na halę. Pierwsze 5-7 zdjęć, szybka konsultacja z kolegami i zaczyna się dzwonienie, wysyłanie maili do superwisiorów - "chciałbym wziąć wolne na pierwszą połowę dnia". Pierwsze wrażenie - "o w misia, ale to duże!", drugie "jejku, ile samochodów". Tym samym zaczęliśmy przemierzać kolejne stoiska robiąc zdjęcia i przymierzając się do kolejnych pojazdów ( osobiście najlepiej się czułem się za kółkiem Nissana GTR, oraz jako pasażer w Maserati). Niewątpliwą zaletą była możliwość zasiąścia za sterami Maybacha, Rolls-Royce'a czy Maserati. Coś mi sie wydaje, że duże szanse, że była to jedyna okazja w życiu - absolutny dzień dziecka.
    Weszliśmy w dzień poświęcony dla prasy i innych, nazwijmy to, gości specjalnych, zatem tłoku nie było i udało się zrobić masę zdjęć. Ponieważ byliśmy tam jeszcze przed południem, obecne na wystawie piękne panie chętnie uśmiechały się do obiektywów. Generalnie wizyta godna polecenia. Teraz wiem że odkładając 800zł miesięcznie za 25lat kupię sobie Nissana GTR.
     Zwiedzenie całości na spokojnie to cały dzień i to też biorąc pod uwagę brak kolejek i ludzi otaczających samochody ze wszystkich stron.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Picassa: photo
------------------------------------------------------------------------------------------------------------