sobota, 9 lipca 2011

Podróż

Wczoraj upłynął pierwszy tydzień mojego pobytu w CERN'nie. Dotarcie na miejsce odbyło się bez żadnych komplikacji. Martwiło mnie tylko w jaki sposób nie zgubić na Genewskim lotnisku i skompletować swój bagaż. Całe szczęście była tylko jedna droga. Zapewne poszło by mi znacznie szybciej i sprawniej gdybym zorientował się, że bagaż nietypowy wyjeżdża na innym taśmociągu :) Pozostałą jeszcze tylko walka z automatem na bilety (system biletowy całkowicie inny niż w Polsce, do tego podziała na strefy w zależności od celu podróży) i znalezienie przystanku dla magicznego, szeroko opisywanego w przeróżnych balladach autobusu "Y". Niestety, hakowanie biletomatu pochłonęło mnie do tego stopnia że musiałem czekać godzinę na następny autobus. Pozostał tylko problem ze znalezieniem odpowiedniej ulicy i mogłem położyć się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz